W starym kinie… opowieść o pewnej rocznicy ślubu.

Chyba nie ma na świecie osoby, która nie lubi otrzymywania prezentów. Kobiety mają w życiu o tyle fajniej, że te prezenty otrzymują statystycznie częściej niż mężczyźni. Ot taka niesprawiedliwość płciowa. ;-) Wręczanie prezentów – niby prosta, naturalna rzecz, a jednak rządzi się swoimi prawami. Często okazuje się, że to sztuka trudna, umiejętność, którą nie wszyscy posiedli. Co gorsze, w wielu sferach współczesnego życia, nie tylko podczas obdarowywania, obserwuję zanikający savoir-vivre lub jego dziwne mutacje.
Ubolewam nad tym, ale śmierci dobrych obyczajów nie uczczę jeszcze minutą ciszy, bo zasady nadal obowiązują. Jest kilka rzeczy, o których trzeba pamiętać podczas wybierania prezentów. Po pierwsze, musimy wziąć pod uwagę okazję. Inny prezent podarujemy w podziękowaniu za miły wieczór, inny na urodziny, a zupełnie inny na rocznicę ślubu. Niezwykle ważny jest też komunikat, który chcemy za jego pośrednictwem przekazać. Pamiętajcie, że Wasze prezenty „mówią”. Jeśli po pierwszym spotkaniu, podarujesz kobiecie ekskluzywną bieliznę – licz się z tym, że możesz dostać w twarz, chyba że oboje przewidujecie od początku taki rodzaj relacji. ;-) Podarowanie przyjacielowi, który właśnie rzucił palenie, nawet pięknej i bardzo drogiej zapalniczki, będzie wyjątkowym nietaktem. Jeśli wręczysz ukochanej żonie na rocznicę ślubu odkurzacz, kapcie, albo nową baterię do umywalki, może pomiędzy zażenowaniem, rozczarowaniem a wściekłością, znajdzie w sobie na tyle siły, by wydusić uśmiech i krótkie „dziękuję”.
Równie ważny jest element zaskoczenia. To bodziec, który powoduje satysfakcję bez względu na to, jaki jest prezent. Aneta i Grzegorz obchodzili niedawno kolejną rocznicę ślubu. Grzegorz postanowił w tym roku podarować żonie jakiś wyjątkowy drobiazg, ale nie bardzo miał pomysł, co by to miało być. Podczas rocznic najlepiej sprawdzają się prezenty sentymentalne. Takim prezentem mogą być wykopane z szuflady i oprawione na nowo zdjęcia, urocza kolacja przy dźwiękach kawałków z zeszłego stulecia – czyli kiedy poznaliście się :-) , albo spersonalizowany drobiazg z dedykacją. Taką rzecz przygotowałam właśnie dla Anety i zaraz Wam pokażę.
Jest to stylizowana kasetka na biżuterię, zdobiona techniką decoupage, z lusterkiem oraz trzema wysuwanymi szufladkami. Górę kasetki zdobi wizerunek Audrey Hepburn, wnętrza poszczególnych szufladek zdjęcia Marilyn Monroe i motywy kojarzące się ze starym kinem.
Z zewnątrz, aby uzyskać efekt starości, całość przetarłam papierem ściernym, uwidoczniając w niektórych miejscach naturalny kolor drewna. Jednak po pokryciu całej kasetki lakierem, ciągle brakowało mi jakiegoś wykończenia. Postać Audrey z wieczka pokryłam więc przezroczystym preparatem Dimensional Magic, który daje fantastyczny efekt szkła.
Pod spodem kasetki umieściłam natomiast dedykację. Ją też pokryłam szklącą się powłoką.
Ale to nie wszystko. W jednej z szufladek ukryty był jeszcze jeden drobiazg, który również przygotowałam. Z kilku zdjęć, które otrzymałam od Grzegorza, wycięłam twarze małżeństwa oraz ich dwóch synów. Pomniejszone, wsunęłam pod szklane kaboszony, dorzuciłam kilka charmsów i wszystkie elementy połączyłam w bransoletkę. Do tego dołączyłam jeszcze trzy jednobarwne bransoletki, dwie z perełek i jedną z czarnych, błyszczących koralików. Wszystkie razem przewiązałam dwoma satynowymi tasiemkami i voilà!
Bransoletki można nosić osobno, w komplecie lub łączyć z własnymi zestawami. Jeśli chcecie podarować komuś podobny prezent – piszcie. <3
Zostaw swój komentarz
Musisz się zalogować, aby publikować komentarze.